poniedziałek, 7 czerwca 2010

Po prostu RJD2

Ramble John Krohn aka RJD2 jest muzykiem wywodzącym się z Oregonu. Wcześniej był członkiem hip-hop'owego składu Columbus-Megahertz. Już wtedy wykazał się świetnym wyczuciem do samplowania "żywych" instrumentów. 2002 rok przyniósł DJ'owi jego spektakularny debiut "Deadringer". Druga płyta "Since We Last Spoke" okazała się także sukcesem, lecz już hip-hop'owy charakter płyty został odsunięty na drugi plan. Trzecia płyta "The Third Hand" została surowo oceniona, a sam RJD2 dostał burę za śpiewanie na niej. Ostatnia płyta "The Colossus" wydana w styczniu 2010 to wytwór mający w sobie wszystko, to co w RJD2 najlepsze. Dwie pierwsze produkowane były dla wytwórni Defenitive Jux. Kolejna wyszła pod szyldem XL Recordings, a ostatnia pod RJ's Electrical Connections.

Z założenia głównym nurtem muzycznym, w którym się obraca to hip-hop. Jednak nie brakuje romansów z downtempo, rockiem, folkiem, jazzem i nawet muzyką latynoską. Poza użyciem własnego głosu, na płytach nie brakuje gościnnych występów. RJD2 towarzyszy mi od paru lat, więc polecam ze szczerego serca:





poniedziałek, 31 maja 2010

Skupmy się

Sesja to mój ulubiony okres w trakcie roku akademickiego. Uwielbiam się uczyć, gdyż to poszerza moje horyzonty. ;P Taaa... No to dzisiaj coś na rozładowanie stresu wywołanego natłokiem, przerostem zadań na jednostkę czasu dysponowanego. Pod lupą dziś ostatnie moje odkrycie czyli SUB FOCUS. Względnie młody DJ, który nazywa się Nick Douwma i wydaje dla Ram Records. Na scenie muzycznej pojawił się w roku 2003. Do roku 2009 wydawał głównie single, megasingle i remixy. Dopiero płyta "Sub Focus" wydana w 2009 roku była jego "pełnym" debiutem.

Sub Focus mimo dużego zainteresowania disco/dance (co czasem da się odczuć), jest producentem drum'n'base'owym. Zdarza mu się przemycić też breakbeat'y i flatbeat'y. Gatunki muzyczne, które świetnie pomagają na stres i często zdenerwowanie. Jeśli ktoś potrzebuje się fizycznie wyżyć (a nie akceptuje okaleczania ;)) to najlepiej do tego:




Nara, kij wam w bara :D

czwartek, 27 maja 2010

I znów wosk!

I powracam ponownie do tematu wosku. Dziś będzie o francuskim DJ'u LC Le Saout, który nagrywa pod pseudonimem WAX TAILOR. Odkryty przeze mnie przed koncertem Miss Kittin we Francji. Swój debiut "Tales Of Forget Melodies" wydał w 2005 roku. Zaprezentował na nim niesamowite wyczucie do samplowania tekstów ze starych filmów z hip-hopowymi beat'ami. Kolejna płyta "Hope & Sorrow" (po zmianie wytwórni wydana przez Atmospheriques) jest bardziej dojrzała i Tailor użył w niej więcej swoich kompozycji. Ostatnia płyta "In The Mood For Life" jest kontynuacją wysokiego poziomu DJ'a.

Co by za dużo nie wymyślać - Wax Tailor jest przedstawicielem nurtu trip-hop. Niektóre kompozycje wpadają w downtempo, a niektóre bardziej w hip-hop. Pojawiają się kawałki, które romansują z klimatami z czasów doo-wop. Przemyślane ułożenie kolejności piosenek na płycie sprawia, że genialnie słucha się jego twórczości w całości. Serdecznie polecam:



PZDR

niedziela, 23 maja 2010

Czyżby hewi metal?

Nie do końca, aczkolwiek nazwa zespołu może być zdradliwa. THE HEAVY, to brytyjski zespół łączący rock (a może i metal :D), blues, funk i soul. Świetna mieszanka do tupania nogą i skakania. Pierwszy album "Great Vengeance and Furious Fire" wydali w 2007. Udało mi się nawet trafić na ich koncert na Festiwalu Nowa Muzyka w Cieszynie. Świetnie zagrali, potwierdzając, że na bardzo wiele ich stać!!! W 2009 wydali drugą płytę, o nie krótszej nazwie "The House That Dirt Built". Od początku współpracują z Counter Records (Ninja Tune też maczała palce w ich produkcjach :D). Nie zawodzi! Do słuchania i tupania:



Elo.


Opowiedz mi bajkę!

Protegowana Bonobo, osobiście przeze mnie i mojego brata uwielbiana - BAJKA wydała w końcu (!) swoją solową płytę "In Wanderland". Niemka urodzona w Indiach, poetka i piosenkarka. Jej cudowny piaskowy głos zabiera do Krainy Czarów. Świetne kompozycje i melodie wspierają jej kojącą barwę głosu. Gatunki, w których się porusza to chillout, downtemo i nu-jazz. Jak dla mnie bomba! Odsłuch poniżej:



Lalalala!

Italians do it better!

Teraz czas przyszedł na dwóch przedstawicieli wytwórni ITALIANS DO IT BETTER - GLASS CANDY i CHROMATICS. Oba zespoły reprezentują nurt muzyczny italo disco i synthpop z elementami new wave. Nie będę oszukiwać - nie chce mi się opisywać ich przeszłości, bo nie bardzo się nią interesowałam. W tajemnicy mogę jednak powiedzieć, że na repecie leci u mnie "Running Up That Hill" Chromatics, który jest świetnym coverem piosenki Kate Bush. Glass Candy miało wystąpić w Poznaniu w minioną sobotę, ale imprezę odwołano, więc muszę się zadowolić sama ;D.
Zapraszam:



CIAO!

Gruby Freddy dzieciaki!

Poobijałam się trochę, więc czas nadgonić. Dzisiaj m.in. FAT FREDDY'S DROP - nowozelandzki zespół założony w 1999 roku. Po wypuszczeniu kilku singli długo kazali czekać na swój debiut. Pierwszy longplay "Based On A True Story", wydali (niezależnie) dopiero w 2005, który pokrył się ośmiokrotną platyną. Można w tym przypadku mówić o fenomenie na scenie muzycznej w Nowej Zelandii i nie tylko. Drugą wypuszczoną płytą "Dr Boondigga & The Big BW" tylko potwierdzili swoją klasę.

Przyjemny, ciepły głos Joe'a Dukie'go, oryginalne lekko dubow'o-reggae'owe melodie kształtują ten niebanalny zespół. Joe występował także gościnnie u Evy Be i Nextmen (warto sprawdzić). Nie ma co przedłużać, bo muzyka broni się sama. Proszę bardzo:


:D

środa, 19 maja 2010

Siostrzana alternatywa!

Sierra i Bianca Casady to siostry amerykańskiego pochodzenia, które obecnie stacjonują w Paryżu. Nagrywają pod nazwą COCOROSIE, która jest zlepkiem ich przydomków z lat dziecięcych. Przez koczowniczy styl życia rodziców nie widziały się przez 10 lat swojego życia (do roku 2003, kiedy to Bianca przyjechała do Sierry do Paryża, gdzie ta uczyła się śpiewu operowego). Zamknęły się wtedy na prawie dwa miesiące w toalecie i nagrały pierwszą płytę "La Maison De Mon Reve", używając niewielkich środków a dokładniej odgłosów zabawek zakupionych w pobliskim sklepie. W planach nie miały rozpowszechniania tej płyty, ale mimo wszystko wydały ją pod szyldem niezależnej wytwórni Touch an Go Records. W tym roku wydały czwartego już longplay'a "Grey Oceans".

Ich muzyka jest awangardowa i eksperymentalna. Ciężko tak naprawdę ubrać w słowa, to co robią. Są nietypowe, to na pewno (i w pozytywnym tego słowa znaczeniu). Ich charakterystyczny zmanierowany śpiew (czasem przypominający dzieci) można łatwo odróżnić od innych. Jest to połączenie akustycznej gitary, harfy i elektronicznych środków muzycznych. Dokładając do tego inne przedziwne instrumenty, jeszcze dziwniejsze teksty i barwny styl, powstaje mieszanka wybuchowa. Z przyjemnością zamieszczam linki:



Miłego!

wtorek, 18 maja 2010

Troszkę francuszczyzny!

Na świeczniku dzisiaj SEBASTIEN TELLIER. Francuski multi-instrumentalista, piosenkarz i autor tekstów. Zadebiutował w 2001 roku płytą o dźwięcznym tytule "L'incroyable Verite" (proszę wybaczyć brak akcentów :D), z której piosenka "Fantino" została wykorzystana w filmie Coppoli "Między Słowami". W 2004 wydał LP "Politics" (, z której piosenkę "La Ritournelle" zaprezentował na Eurowizji ;]), a w 2008 w wyniku współpracy z Guyem-Manuelem de Homem-Christo (w skrócie z połówką Daft Punk) powstało "Sexuality". Od początku swojej kariery wydaje płyty dla paryskiego Records Makers.

Tak jak pierwsza płyta, była spokojna - dużo instrumentali, mało wokalu (jak już to w większości po angielsku, lub wrzaski ;)), to z kolei na ostatnim longplay'u wpływy Daft Punk i ich synthpopowego brzmienia są bardzo odczuwalne. Jak sama nazwa płyty wskazuje, piosenki to mniej więcej elektroniczne pościelówy :D. Szczególnie "Kilometer", w której to Tellier użył zsamplowanych odgłosów kobiet podczas szczytowania (m.in. swojej dziewczyny). Zapytany czy jest w stanie poznać odgłosy swojej partnerki, odparł, że niestety nie. A poniżej próbki:




Uuu bejbe!


poniedziałek, 17 maja 2010

Brytyjskie eksperymenty!

Kieran Hebden aka FOUR TET, to młody reprezentant brytyjskiej sceny elektronicznej i IDM (Intelligent Dance Music - z deczka przekombinowana nazwa). Przed rozpoczęciem solowej kariery, związany był z zespołem Fridge (osobiście nie słuchałam). Kiedy zespół zrobił sobie przerwę, FOUR TET rozwinął skrzydła i wydał debiut "Rounds", przyjęty z uznaniem w środowisku muzycznym. Obecnie współpracuje z Stevem Reidem (perkusistą z Bronx'u, który na swoim koncie ma występy z takimi gwiazdami jak Fela Kuti, Miles Davis i James Brown) i z wytwórnią Domino Recording Company.

Najświeższe jego twory (przynajmniej, które wpadły mi w ręce) to EP'ka "Moth/Wolf Cub" z Burialem, która jest genialna w swojej prostocie ("cmentarne" dubstepy Buriala idealnie komponują się z melodyjnym Four Tet'em), oraz tegoroczny LP "There Is Love In You", który oddaje w pełni charakter tworzonej przez niego muzyki. Nie pozostaje nic innego, jak zaprezentować co nie co:



Miłego słuchania!

niedziela, 16 maja 2010

Punk w Kongo!

Na dziś polecam zespół CONGOPUNQ, który przedstawiony mi został przez moją przyjaciółkę, która to trafiła na ich darmowy koncert w Paryżu. Stamtąd też wywodzi się ten bardzo ekscentryczny duet tworzony przez Cyril'a "Congopunq" Atef'a i Constantin'a "Dr. Kong" Leu. Muzyką i śpiewem zajmuje się ten pierwszy. Drugi z kolei odpowiada za oprawę wizualną i hipnotyzowanie tłumu z wykorzystaniem styropianu i obrazu z popiersiem psa. W 2008 roku wydali swoją debiutancką płytę "Candy Goddess" pod szyldem francuskiego Underdog Records.

Ciężko ich gdziekolwiek znaleźć, o nich usłyszeć i tak samo ciężko sklasyfikować, ale jak się już uda, to z łatwością można pozostać w ich wykręconym ekscentrycznym świecie. Obwieszeni ,w pióra i inne dodatki, panowie w średnim wieku, wiedzą jak połączyć afrykańskie rytmy, z post-punkowymi i elektronicznymi brzmieniami. Afrocosmic, bo takie określenie, gdzieś zostało użyte w stosunku do ich muzyki, chyba najlepiej oddaje sens tego gatunku (cokolwiek oznacza, ale brzmi dobrze :)).

A poniżej dwa i jedyne do tej pory wydane teledyski:



Dajcie się porwać :D!


sobota, 15 maja 2010

Nawoskowane koszmary!

Początki NIGHTMARES ON WAX, bo o nich dzisiaj będzie mowa, sięgają końca lat 80-tych. Wtedy to dwóch producentów, George "DJ E.A.S.E" Evelyn i Kevin "Boywonder" Harper, postanowiło złączyć siły w brzmieniowych eksperymentach ery acid house. Od początku istnienia współpracują z londyńskim Warp Records. Niestety po wydaniu debiutanckiego albumu "A Word Of Science", który stał się ogromnym sukcesem , ich drogi się rozeszły. Projekt prowadzi teraz Evelyn i zespół przez niego stworzony (m.in. na wokalu Mozez, który wydał świetną solową płytę i udzielał głosu Zero 7).

To na tyle by było historii z mojej strony. Prywatnie jestem wielkim pasjonatem muzyki zespołu, a tym bardziej jednego z ostatnich longplay'ów "Thought so..". Downtempo, z elementami hip-hopu, tri-hopu i czegoś tam jeszcze (chyba duszy), to coś, co daje mi radochę w trakcie słuchania. Mam też niewątpliwy sentyment do N.O.W. Do dziś pamiętam, gdy podczas przebywania na emigracji we Francji, stałam w kolejce w biurze pomocy społecznej (wypas na maks :D) po dopłatę do mieszkania, otoczona nastoletnimi matkami i ogromną reprezentacją krajów arabskich, a na słuchawkach leciała piosenka "195Lbs". Po tych uroczych zwierzeniach, wywołanych chorobą, zapraszam do słuchania:



Enjoy!

piątek, 14 maja 2010

Prze-dęta ósemka!

Miało być alfabetycznie, ale nic z tego nie będzie. Za dużo naraz bym chciała, ale po wstępnej 3 sekundowej selekcji padło na zakatowany przeze mnie THE HOT 8 BRASS BAND z Nowego Orleanu. Obecnie wydają pod banderą brytyjskiego Tru Thoughts. Chłopaki wiedzą jak... no dmuchać w trąby i walić w bębny. A do tego ich niewysublimowany śpiew kolektywistyczny, przy którym wychodzi, że nawet nieźle śpiewam (a jak tańczę! och! ach!).

Do rzeczy! Dla niedoinformowanych: Brass band to specyficzna nowoorleańska mieszanka klasycznych orkiestr haj-skulowych (najczęściej maszerujących w przedziwnych układach w cudacznych czapkach) , z silnym wpływem hip-hopu, r&b i funku. Z tej ulicznej mieszanki powstaje coś niesamowitego! Niby chaos, jakby za mało miejsca na wszystkie instrumenty, ale porywa jak jasna cholera.

The Hot 8 na swojej płycie "Rock With The Hot 8 Brass Band", a następnie na płycie z remixami "Hot 8 Remixes" pokazała na co ich stać (w większości są to przeróbki znanych już piosenek). Cover Marvin'a Gay'a "Sexual Healing" to mój osobisty faworyt, który spędził wiele dni i nocy na repecie. Nie ma co przedłużać. Poniżej kawałki do odsłuchu:




Jarania się życzę!!

P.S. Słuchać głośno.



środa, 12 maja 2010

Marta jest super!

Dziękuję serdecznie za pomoc w przygotowaniu grafiki na mojego wypierdzistego bloga!